Bogusława i Marek Papierniak

Bogusława i Marek Papierniak

Jesteśmy małżeństwem geografów, a z racji naszej pasji do podróży, poznawanie Polski a potem świata było wpisane w nasze życie już od czasów studenckich. Zmieniały się tylko środki przemieszczania i noclegowania z których korzystaliśmy. Począwszy więc od namiotu, menażki i malucha (którym zwiedzaliśmy m.in. Bałkany i Skandynawię ) poprzez nieco wygodniejsze auta, czasami jeepy, a nader często własne nogi – pozwoliło nam zwiedzić kilka kontynentów i kilkadziesiąt krajów na świecie.

Naszą najciekawszą trasą było przejechanie samochodem przez  USA od wschodu do zachodu i z powrotem- oczywiście za każdym razem zupełnie innymi drogami.

Obecnie na naszym celowniku jest Australia, którą też zamierzamy przemierzyć oczywiście… kamperem.

Pierwszą podróż tym środkiem przemieszczania odbyliśmy w 2001 r. i była to wyprawa do Bretanii i Normandii. Stopniowo dojrzewaliśmy do zakupu własnego kamperka i stało się to w 2012 r. co dało nam asumpt do przystąpienia do Ondraszka.

Naszą ulubioną krainą jest Polska, gdzie staramy się odkryć i poznać piękne, a niejednokrotnie  szerzej nie znane miejsca. Podróżujemy już z najmłodszą generacją naszych dzieci, czyli z Maćkiem lat 9 oraz z naszym psem Toshi. Przy czym Toshi jest już takim entuzjastą kamperowania, że – jak tylko zaczynamy pakować autko przed kolejną podróżą – nie odstępuje drzwi kampera na krok…☺

Hania i Wiesław Jazowy

Hania i Wiesław Jazowy

Od lat 60-tych jeździliśmy jako narzeczeństwo nad jezioro Nidzkie. Zawsze towarzyszył nam namiot. Gdy pojawiły się dzieci kupiliśmy N-126 i był to nasz luksusowy dom. Dzieci miały wolność i swobodę, my też. Pod koniec lat osiemdziesiątych za namową znajomego kupiliśmy Mercedesa 208D (blaszak). Wyposażyliśmy go w meble, podnoszone łóżka. Nie było bocznych okien, tylko na dachu, dzięki czemu można było spać dosłownie wszędzie. Był też dodatkowy zbiornik na paliwo (wyjazdy były dłuższe). Nikt nie pomyślał, że tak wyposażony będzie trochę mułowaty. Jak młodzież dorosła wróciliśmy do przyczepy 126N. Po przejściu na emeryturę zrobiło się nudno i zapadła decyzja o kupnie campera (oczywiście na naszą kieszeń). Od tego czasu jest to nasza skarbonka, ale też przyjemność. Wiesiu nie ma czasu się nudzić, a z przyjacielem Piotrkiem ciągle coś ulepszają. W roku 2014 roku kupiliśmy campera Knaus 2000 r. 7 lat temu zapisaliśmy się do klubu Ondraszek, żałujemy, że tak późno bo spotkaliśmy nowych przyjaciół i pasjonatów caravaningu.

Teresa i Bogdan Sromek

Teresa i Bogdan Sromek

Nasza przygoda z turystyką campingową zaczęła się w 2007 roku od szybkiej decyzji „kupujemy przyczepę”.
Po dwóch tygodniach przed domem stał Knaus. Zaczynały się wakacje, więc wyruszyliśmy na Mazury, a potem nad Bałtyk. Bardzo się nam spodobało posiadanie własnego mobilnego domku.
W klubie jesteśmy od 2009 roku i dzięki temu poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi.
W 2012 roku zmieniliśmy Knausa na „mniejszą” Hobby.

Barbara i Stanisław Morońscy

Barbara i Stanisław Morońscy

„Pokolenie dinozaurów to My”.

Turystykę uprawiamy od 1950 roku.
Zaczynaliśmy skromnie na miarę czasów, w których żyliśmy. Nasze pierwsze wyprawy to kajakiem po Mazurach i piesze w Tatry. Posiadaliśmy dwie pałatki jako namiot, dętki rowerowe za materac, kuchenkę spirytusową – kocher. Podróżowaliśmy zawsze pociągiem.
Zmiany w uprawianiu turystyki wniosła motoryzacja. Pierwszy pojazd to motocykl WFM, pierwszy samochód Mikrus. Z biegiem lat lepsze samochody, lepszy namiot, krzesełka, kuchenka gazowa. Rozpoczynamy etap wycieczek zagranicznych. W 1973 roku następuje przełom, zaczynamy turystykę campingową przyczepą N126.
Rozwija się ruch turystyczny – moda na campery.
W 1993 roku rozpoczynamy turystykę zorganizowaną zapisując się do klubu carawaningowego Ondraszek. W klubie zaczynają znikać przyczepy – pojawiają się campery.
Z dwóch samochodów Toyota Hiace wyłania się nasz pierwszy wymarzony camper z podnoszonym i rozsuwanym dachem. Po kilku latach przesiadamy się na VW Westfalia. Z czasem zamarzyły się nam większe wygody więc kupujemy camper Euro Mobil, następnie zmieniamy go na obecnego Hymera.
Jeździliśmy razem z dziećmi, potem z wnukami. Etatowym załogantem był najmłodzsy wnuk Rysiek. Mamy piękne wspomnienia – opowiadań byłoby dużo.

Polecamy hasło:
„Zdrowie konia, siła byka da Ci tylko turystyka”.